Mój mały chłopiec… Czasem nieznośnie rozkapryszony marudzeniem zmuszasz mnie do spełniania wszystkich Twoich zachcianek. Czasem rozbrajającym uśmiechem rozkładasz mnie na łopatki i zapominam o wszystkich powodach, dla których powinnam być na Ciebie zła. Czasem, wtedy kiedy uśmiech jednak nie pomógł i jestem zła okrutnie, chodzisz wokół mnie na palcach i oczami zbitego szczeniaka wypraszasz przebaczenie. Moja złość zawsze topnieje dużo szybciej niż bym chciała…
Uwielbiam tego małego rozbrajającego chłopca w Tobie, ale lubię też mężczyznę, którym czasem przy mnie się stajesz.
Najbardziej lubię te chwile, kiedy jesteś dla mnie przez dłużej niż 5 minut, kiedy nie dzwoni telefon, nie ma pilnych spraw, do załatwienia których muszę Cię zmuszać, jesteśmy tylko my, wyrwani z kontekstu, i nic poza tym. A z drugiej strony… nie wiem co by się zdarzyć mogło gdyby tych momentów było więcej…