Nigdy nie zapomnę…
…taplania się w śniegu, a potem małej drewnianej knajpki z Cher i grzanym winem zamiast lodów
…niesamowicie zacisznego małego jeziorka na obrzeżach wielkiego miasta, z dala od świateł i zgiełku, butelki wina i kumkających żab
…masażu karku i “oh yes, you are beautiful” wypowiedzianego do odbicia w lustrze
…sierpniowego wieczoru, rozgwieżdżonego nieba widzianego z małej ławeczki w samym środku wielkiego miasta
…bliskości tańca na mokrej od wieczornej rosy trawie
…taniego wina pitego na chyba największym deptaku Europy i drzwi do metra, które zamknęły się o wiele za szybko
…nauki jazdy na nartach i wyciągania ręki do zakopanych w zaspach
…nocnego pływania w ubraniach w oceanie na krańcu świata
…automatycznej sekretarki odtwarzającej wciąż głos, którego tak mi brakowało
…ławeczki gdzieś na środku podwórka i dziewczynki w butach z rolkami
…widoku wielkiego miasta z poziomu wielkich schodów pod wielkim kościołem i małego zeszytu z małym portrecikiem
…nocnych godzin spędzonych po ciemku pod kołdrą przed stacjonarnym komputerem przy dźwiękach Tool’a
…wciągającej i otwierającej oczy rozmowy w ciepły sycylijski wieczór przechodzący w ciepłą sycylijską noc i “you’re so cute” wypowiadanego z uśmiechem na twarzy i w oczach
Zbieram te momenty gdzieś w kącikach serca, po prostu są gdzieś we mnie głęboko ukryte przed światem i mniej lub bardziej zakurzone. A potem jakaś iskra: słowo, zdjęcie, piosenka mi je przypomina i prawie umiem odtworzyć nastrój tamtej chwili, dźwięki, barwy, smaki, zapachy, i przede wszystkim to ciepło, które rozchodziło się po mnie w tamtym momencie, tamten dotyk, tamto spojrzenie, słowa, które były powiedziane albo które właśnie nie były powiedziane, gesty, na które się odważyłam i te, których zrobić nie miałam odwagi.
Wielokrotnie zastanawiałam się czy tylko ja tak mam, czy tylko moje życie jest takie skomplikowane, czy tylko ja tyle czuję, tyle przeżywam, tyle analizuję. I co najgorsze, czy tylko ja żeby czuć, że żyję muszę czuć.
Tak naprawdę chyba chciałabym się zamienić. Zamienić się z kimś, czyje życie jest proste i nieskomplikowane. Kimś kto czuje na poziomie pojedynczego dźwięku struny. Ja mam wrażenie, że moje życie jest jak orkiestra symfoniczna, jest tego tyle, że sama się chwilami gubię w tych wszystkich dźwiękach i swoich emocjach…